„Jeżeli myślisz, że jesteś zbyt mały, by coś zmienić,
spróbuj zasnąć z komarem latającym nad uchem…”
XIV Dalajlama

Witajcie  
W każdej chwili naszego życia niezależnie od wieku, możemy stanąć oko w oko z sytuacją, która wydaje się nam beznadziejna i niemożliwa do rozwiązania. Zdarza się również, że przez większość czasu, pozwalaliśmy na to, aby kształt naszego życia nie tylko był dalece niesatysfakcjonujący, ale wręcz toksyczny dla względnego komfortu.

Najczęściej odczuwamy to jako nagłe tąpnięcie w aktywności zawodowej, rodzinnej, towarzyskiej. Najważniejsze pytanie, które wówczas wysuwa się na plan pierwszy brzmi:
dlaczego na to pozwoliłam/łem? Co teraz? Czy istnieje możliwość naprawienia rodziny, małżeństwa, sytuacji w pracy? Czy jest możliwość, aby to wszystko jakoś ze sobą scalić, zacząć od nowa?
Taki stan, co oczywiste, powoli ale w sposób nieunikniony zawsze zaczyna wpływać na nasze postrzeganie okoliczności zewnętrznych, które jawią nam się jak w krzywym zwierciadle – nie zgodnie z ich faktycznym przesłaniem. Utwierdza to nas w poczuciu beznadziei i niemocy. Zaczyna wpływać coraz mocniej na samopoczucie, silnie obciążając mechanizmy obronne, wpływając wydatnie na nasz stan fizyczny.
W konsekwencji wszystko to zaczyna wpływać na jakość naszych działań zawodowych, interakcji rodzinnych, kontakty z przyjaciółmi.
Wszystko się rozsypuje…

Nie mamy pojęcia co z tym zrobić, a gdy nie umiemy sobie poradzić z przeszkodą „nie do pokonania” (deprywacja psychologiczna) akomodujemy problem, czyli mówiąc po ludzku oswajamy się z nim pozwalając mu spokojnie i swobodnie… żyć. I to dopiero rozpoczyna prawdziwe kłopoty.

Problemy nie załatwione w dzieciństwie, z biegiem czasu,  stają się tak poważne, że ich wyleczenie może okazać się wyjątkowo trudne.
Nie tylko warto, ale trzeba podjąć próbę w myśl zasady:  „Nie ma sensu iść przez życie z bagażem ostrych, kaleczących plecy kamieni”. 
Niech to stanie się wyzwaniem dla każdego z Was, który do tej pory nie zdecydował się na terapię, która nie jest niczym innym jak przynoszącym, nie tylko ulgę procesem, ale czasem ratującym życie imperatywem.